Tie Ning to
współczesna,chińska pisarka, której twórczość jest ceniona i
nagradzana. „Kobiety w kąpieli” były w roku 2012 nominowane do
azjatyckiego Bookera ; Manasian Literary Prize. Do tej pory autorka
ta nie była wydawana w Polsce, dlatego z ogromnym zaciekawieniem
sięgnęłam po tę powieść. Intrygował mnie już sam przewrotny
tytuł, sugerujący prozę, która może przynieść czytającemu
dużo niespodzianek. Ogromnie cieszę się, ponieważ okazała się
taką, jaką najbardziej lubię: ambitną, psychologiczną,
wielowymiarową, wręcz epicką. Częściowo autobiograficzna,
opowiada o losach kobiet, którym przyszło żyć w Chinach w
czasach ogromnie trudnych, wręcz przytłaczających. Mogło by się
zdawać, że właśnie to tło historyczne jest tu najważniejsze,
ponieważ ma ogromny wpływ na losy bohaterek. Jednak naprawdę jest
to powieść o marzeniach i trudnej drodze ich realizacji. Tiao
pragnie pracować w wydawnictwie, planuje wyjść za mąż, jednak
tak naprawdę cały czas wspomina wcześniejszy romans ze starszym
mężczyzną. Fen wiąże swoją przyszłość z Ameryką, wydaje jej
się, że tylko tam będzie mogła odciąć się od przeszłości i
zacząć nowe życie, duma Fei nie pozwala by pracować w fabryce jak
tysiące innych kobiet, a Youyou marzy, by na zdominowanym przez
mężczyzn polu – gastronomii, powstała jej własna restauracja,
gdzie będzie mogła sama gotować według własnych przepisów.
Każda z nich ma swoje pragnienia i potrzeby, które ciężko
zrealizować w tym miejscu, w tym czasie. Jednak dominujące
zmartwienia stają się pośrednio motorem ich działań, które
niekoniecznie pomagają w tym, by utrzymać się na właściwej
drodze.
„Kobiety w kąpieli”
to niezwykłą powieść, napisana wspaniałym, poetyckim, barwnym
językiem. Nie mamy tu szybkich zwrotów akcji i bardzo dobrze,
możemy smakować każdy szczegół narracji, dostrzec niuanse fabuły
jak i jej pewną przewrotność.
Rzeczywistość poznajemy
poprzez odczucia poszczególnych bohaterek, co daje świetne
zestawienie tego, jak bardzo różni się ona w osobistym odbiorze
poszczególnych kobiet.
Ten sam manewr zastosował
E. E. Schmitt w swoich „Zazdrośnicach”. Tam również bieg
zdarzeń odbierany przez różne osoby okazywał się niejednokrotnie
nie taki sam. Wszystko zależy od wrażliwości danej osoby, jej
sposobu spostrzegania i odbioru codzienności. Autorka nie tworzy
swoim bohaterkom laurek, ukazuje je w sposób, który je całkowicie
obnaża, nie są w stanie już ukryć żadnych emocji, żadnych
grzechów czy pragnień. Powieść ta przez to zyskuje, staje się
bardzo kobieca, aż kipi od emocji wywołując skrajne uczucia.
Jednocześnie ogromnie subtelna, łagodna i niesamowicie intymna,
staje się czytelnikowi ogromnie bliska. Jestem pełna podziwu dla
autorki, że potrafiła przekazać tyle treści w sposób w sumie
minimalistyczny. Chińska literatura z reguły kojarzyła mi się z
dość trudnym, charakterystycznym stylem, co stanowiło dla mnie
czasem pewną barierę. Tu nie ma przeszkód, tu jest pełne
utożsamianie się z bohaterkami, ich historią. Tu jest pełna
płynność czasu, fabuły, języka i razem z nimi płyniemy nurtem
zdarzeń, by po koniec zamyślić się , zamknąć oczy i przeżyć
to jeszcze raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz