Nasze
życie to często pasmo przypadków, niespodziewanych zdarzeń. Co
zrobić jednak w takiej sytuacji, kiedy nasze wcześniejsze
decyzje, niekoniecznie trafne, nie dają nam spokojnie żyć?
Jacks
Morgan to wydawałoby się kobieta, która stale czeka na jakiś znak
od losu, sygnał, że jej życie się odmieni. Tylko co w tym
teraźniejszym stanowi dla niej problem? O czym nieustannie myśli,
co zakrywa jej prawdziwy i pozytywny obraz obecnego?
Główna
bohaterka to osoba, która poświęciła cale życie swojej rodzinie,
wydaje jej się, że nic nie osiągnęła, że jej sukcesem jest to,
że córka ma możliwość studiowania. Za wszelką cenę pragnie, by
jej dzieci mogły dokonać, tego, czego jej nie było dane. Tak
naprawdę w tej chwili ciągle narzeka na stracone lata. Jednak
decyzje jakie podejmowała były jej własne, czy naprawdę jest sens
domniemywania, co by było, gdyby wyszła za mąż za swoją pierwszą
miłość? Jacks czeka jednak na możliwość dania jej od losu
nadziei, że jeszcze nie wszystko stracone, że można mimo wieku i
rodziny, próbować jeszcze raz układać sobie życie. O jaka
marudna jest ta bohaterka. Faktem jest, że jej życie jest
monotonne, a chora matka wymaga opieki i poświęcenia jej sporo
czasu. Jednak jest w powieści bardzo dużo takich sytuacji, w
których jej zachowanie po prostu wkurza czytelnika.
Jest to
jedna z tych postaci, co chciałaby a nie może, a jej wyobrażenia i
przemyślenia mijają się z prawdą jaką widzi odbiorca powieści.
Bardzo
wyraźny jest kontrast pomiędzy przesłaniem, które jest ogromnie
życiowe i bardzo trafnie ukazane, a formą jego przekazu. Nie wiem
czy jest to wina stylu pisania autorki, czy też tłumaczenia, w
rezultacie otrzymujemy jednak powieść napisaną w sposób niby
lekki a jednak oporny w czytaniu. Ale....najciekawsze jest to, że
pomimo tych wszystkich niedoskonałości powieść wzbudza ogrom
różnorakich emocji. Bo to jest książka o kobietach; córkach,
matkach, babciach, o nas, które mamy moc marzeń, a większości
boimy się zrealizować, idealizujemy pewne rzeczy a nie dostrzegamy
tego co mamy obok. Tego co nie tylko jest prawdziwym skarbem lecz i
pewnym drogowskazem. Często ślepo zapatrzone w jeden punkt,
toksyczne do bólu, i podcinające innym skrzydła.
Nikt
inny tylko my sami tworzymy sobie własne klatki, w których niby
lubimy przebywać, i czujemy się w nich bezpiecznie, lecz tak
naprawdę ograniczają nas, nie pozwalają na poszerzenie
perspektywy. I tak naprawdę, same skazujemy się na marazm w imię
życiowego spokoju.
„Córka
doskonała” to z pozoru lekka powieść o kobiecie pragnącej
życiowych zmian. Gdy w pewnym momencie wyda wam się za bardzo
infantylna, czy prosta, przełamcie się i doczytajcie do końca.
Naprawdę warto, emocje gwarantowane a wyciągnięte wnioski mogą
zaskoczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz