Zula czyli Zuzanna ma wielki problem.
Jej rodzice wyjeżdżają do Afryki leczyć chore dzieci, a ona
przez ten czas ma zamieszkać razem ze swoimi ciotkami, których tak
naprawdę nie miała do tej pory okazji poznać. Już sama
nieobecność rodziców nie nastraja dobrze, a tu jeszcze nowa
szkoła, nowi koledzy. Żal tak zostawiać to co się kocha, i gdzie
człowiek czuje się dobrze. Na szczęście nowe miejsce zamieszkania
ma wiele uroku, a krewne okazują się być ogromnie interesujące,
nie tylko przyciągają uwagę swoim ubiorem, lecz również
umiejętnością odgadywania życzeń Zuli. Pamiętam jak zdawałam
egzamin z literatury dla dzieci i trzeba było wymienić między
innymi cechy dobrej literatury dla dzieci np. prosty język,
odpowiedni dobór słownictwa, elementy baśniowe, puenta, budowanie
napięcia, niebanalne ilustracje. I właśnie wszystko to znajdziemy
w najnowszej książce pani Sochy. Pierwsze co rzuca się w oczy to
sympatyczna okładka z wizerunkiem głównej bohaterki, na której
głowie stoi się jak gdyby nigdy nic, kameleon. To Filip podarunek
od WCL, babci Zuli. Posiada on niesamowitą zdolność stawania się
całkowicie niewidzialnym. Mało tego, dziewczynka choć nie pojmuje
dlaczego, doskonale rozumie jego, jak i przygarniętego kota Pazura,
mowę. Na dodatek stara, zniszczona szkoła do której ma uczęszczać
w dziwny sposób sama prze noc zmieniła swój wygląd dokładnie na
taki , jaki sobie wyobrazili Zula z Kajtkiem. Czyżby faktycznie w
grę wchodziły czary ?
Czy dziewczynka polubi nowe miejsce
zamieszkania, a nowo poznani koledzy Kajtek i Maks sprawdzą się
jako przyjaciele?
„Zula i porwanie Kropka” to
niezwykle ciepła opowieść o więzach rodzinnych, dylematach i
problemach młodego człowieka, jak i też historia o pewnych
życiowych zależnościach. Mamy tu również sprawę
detektywistyczną, a przede wszystkim magiczną moc pozytywnego
patrzenia na świat.
Koniecznie trzeba wspomnień o
ilustracjach Agnieszki Antoniewicz. Sprawiają one, że jeszcze
szybciej zostajemy wciągnięci w fabułę, nakreślone portrety
bohaterów świetnie odzwierciedlają ich charakter, a ciotki Hela i
Mela wydaja się być osóbkami tak ciekawymi, że z wielką ochotą
spotkałabym się z nimi w rzeczywistym świecie. Co prawda sam
pomysł uczynienia z głównej bohaterki czarownicy może wydać się
już troszkę oklepany, jednak na pewno rozwinięcie tematu jest
nieszablonowe, a przede wszystkim pełne humoru.
Miło jest gdy będąc dorosłym z
zaciekawieniem czytamy lekturę swojego dziecka i wcale nie mamy
ochoty by ją przerywać, a koniec kwitujemy smutnym „już ?”
Ponieważ pogoda za oknem nie zachęca
do spacerów, serdecznie zapraszam do miasteczka o wdzięcznej nazwie
Poziomkowo. Tutaj nuda nam nie grozi a uśmiech na pewno szybko nie zejdzie z twarzy. Polecam !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz