czwartek, 27 kwietnia 2017

Zula i porwanie Kropka - Natasza Socha

    Zula czyli Zuzanna ma wielki problem. Jej rodzice wyjeżdżają do Afryki leczyć chore dzieci, a ona przez ten czas ma zamieszkać razem ze swoimi ciotkami, których tak naprawdę nie miała do tej pory okazji poznać. Już sama nieobecność rodziców nie nastraja dobrze, a tu jeszcze nowa szkoła, nowi koledzy. Żal tak zostawiać to co się kocha, i gdzie człowiek czuje się dobrze. Na szczęście nowe miejsce zamieszkania ma wiele uroku, a krewne okazują się być ogromnie interesujące, nie tylko przyciągają uwagę swoim ubiorem, lecz również umiejętnością odgadywania życzeń Zuli. Pamiętam jak zdawałam egzamin z literatury dla dzieci i trzeba było wymienić między innymi cechy dobrej literatury dla dzieci np. prosty język, odpowiedni dobór słownictwa, elementy baśniowe, puenta, budowanie napięcia, niebanalne ilustracje. I właśnie wszystko to znajdziemy w najnowszej książce pani Sochy. Pierwsze co rzuca się w oczy to sympatyczna okładka z wizerunkiem głównej bohaterki, na której głowie stoi się jak gdyby nigdy nic, kameleon. To Filip podarunek od WCL, babci Zuli. Posiada on niesamowitą zdolność stawania się całkowicie niewidzialnym. Mało tego, dziewczynka choć nie pojmuje dlaczego, doskonale rozumie jego, jak i przygarniętego kota Pazura, mowę. Na dodatek stara, zniszczona szkoła do której ma uczęszczać w dziwny sposób sama prze noc zmieniła swój wygląd dokładnie na taki , jaki sobie wyobrazili Zula z Kajtkiem. Czyżby faktycznie w grę wchodziły czary ?
Czy dziewczynka polubi nowe miejsce zamieszkania, a nowo poznani koledzy Kajtek i Maks sprawdzą się jako przyjaciele?
    „Zula i porwanie Kropka” to niezwykle ciepła opowieść o więzach rodzinnych, dylematach i problemach młodego człowieka, jak i też historia o pewnych życiowych zależnościach. Mamy tu również sprawę detektywistyczną, a przede wszystkim magiczną moc pozytywnego patrzenia na świat.
    Koniecznie trzeba wspomnień o ilustracjach Agnieszki Antoniewicz. Sprawiają one, że jeszcze szybciej zostajemy wciągnięci w fabułę, nakreślone portrety bohaterów świetnie odzwierciedlają ich charakter, a ciotki Hela i Mela wydaja się być osóbkami tak ciekawymi, że z wielką ochotą spotkałabym się z nimi w rzeczywistym świecie. Co prawda sam pomysł uczynienia z głównej bohaterki czarownicy może wydać się już troszkę oklepany, jednak na pewno rozwinięcie tematu jest nieszablonowe, a przede wszystkim pełne humoru.
   Miło jest gdy będąc dorosłym z zaciekawieniem czytamy lekturę swojego dziecka i wcale nie mamy ochoty by ją przerywać, a koniec kwitujemy smutnym „już ?”
Ponieważ pogoda za oknem nie zachęca do spacerów, serdecznie zapraszam do miasteczka o wdzięcznej nazwie Poziomkowo. Tutaj nuda  nam nie grozi a uśmiech na pewno szybko nie zejdzie z twarzy. Polecam !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz