wtorek, 31 grudnia 2019

Pucio - pierwsze zabawy - Marta Galewska-Kustra


  Co lubi robić Pucio? Oj potrafi on wiele ale najlepiej wychodzi mu uczenie najmłodszych mówienia. Książeczki z tym bohaterem świetnie pomagają przyswoić naukę pierwszych słów począwszy od dźwiękonaśladowczych form po te trudniejsze polegające na łączeniu głosek. „Pucio pierwsze zabawy” to wspaniałe uzupełnienie poprzednich wydań książkowych. Pozwala na zabawę zarówno z zupełnie malutkimi dziećmi jak już tymi troszkę starszymi. Autorka stawia przed nim poważne zadania, młodsze dopasowują obrazki do pewnych odgłosów które wydajemy przy np. przy opisie pewnych rzeczy (brum, kic kic, dyr dyr, am), starsze muszą już połączyć obrazek z wyrazem. Dla jednych i drugich jest to wspaniała zabawa, która nie tylko uczy logicznego myślenia i czytania ale również buduje naszą więź z dzieckiem. Najmłodsi bardzo lubią tego typu zadania a my dorośli jesteśmy dumni z ich widocznych postępów.

Trzeba również zwrócić uwagę na bardzo ładne wydanie. Kwadratowe pudełeczko pełni również rolę małej torebeczki do której można dołączyć do Pucia swoje małe skarby. Nie jaskrawe, stonowane kolory mają zadanie nie zwracać na siebie uwagi, która ma być skoncentrowana na nauce mówienia i budowania pierwszych wyrazów. Główny bohater jest tak sympatyczny, że jego widok  daje też poczucie bezpieczeństwa, czegoś znajomego, „oswojonego”. Tego typu produkty są idealne do wspólnego spędzania czasu z dzieckiem tak by stał się najbardziej produktywny. Uczymy się bawiąc, bawimy się ucząc. Gorąco polecam nie tylko na długie zimowe wieczory

środa, 6 listopada 2019

Cichoborek - Urszula Stokłosa


  
    Wydawnictwo JanKa zawsze mnie zachwycało świetnym wyczuciem dobrego debiutu. Już któryś raz spotykam się z tym, że sięgając po jego tytuł na kilka godzin staje się dla otoczenia nieobecna. Tym razem wydawało by się, że proza Urszuli Stokłosy nie będzie w stanie mnie porwać, chociażby z powodu miejsca akcji, czy ukazanych w blurbie problemów. Mając jeszcze w pamięci „Wymazane” Michała Witkowskiego nie spodziewałam się czegoś nowego, odkrywczego w danym temacie. A jednak. Autorka zaczyna swoją opowieść przedstawiając czytelnikowi swoich bohaterów, ukazując ich myśli, zwyczaje, marzenia. Robi to w sposób tak plastyczny, z fantastycznym wyczuciem, bez przesady i przebarwienia, że wręcz od razu stajemy się niemymi obserwatorami przedstawionej historii.
Na początku nie wiemy, czy będzie to forma odrębnych opowiadań, czy też nastąpi moment, kiedy staną się pewną całością. Nawet przybycie do wsi nowej mieszkanki, nie wskazuje na pewne dopasowanie narracyjnych puzzli. Stworzona rzeczywistość aż kipi od szczelnie schowanych przed sklepową i księdzem emocji. Pewne przejaskrawienie, satyra, niedopowiedzenie, stają się elementami, które zdecydowanie uatrakcyjniają fabułę. Polska, współczesna rzeczywistość jawi się zarówno jak duch PRL jak i bezosobowy, wyizolowany świat wirtualnej przestrzeni.
   Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy lubi taką formę opowieści. Gdy w pewnym momencie zaczęłam się śmiać, koleżanka w pracy poprosiła bym przeczytała dany urywek. Podsumowała go tak– „Ta książka jest napisana w taki sposób, którego nienawidzi moja mama. Opisywania tego, co ktoś zrobił jak wstał, jakie zjadł śniadanie i w jakim był humorze.” Właśnie ale jeśli jest to ukazane w taki sposób, jakby faktycznie się uczestniczyło w pewnych ceremoniałach i celebracjach danych bohaterów, to jest to naprawdę dobra proza. Pozbawiona egzaltacji ale też niebywale świeża, nie natrętna a pozostająca w pamięci. Bez nagłych przyspieszeń akcji a jednak wciągająca i budząca zaciekawienie. Bardzo mnie cieszy fakt, że istnieją jeszcze wydawcy, który nie boją się tego rodzaju tekstów i nie ulegają powszechnym trendom. Dzięki temu proza polska pozostaje wciąż na wysokim poziomie. Zdecydowanie polecam.

czwartek, 3 października 2019

Mały atlas zwierzaków Ewy i Pawła Pawlaków - Ewa Kozyra-Pawlak, Paweł Pawlak


   Bywają takie książki, które oglądając zastanawiam się jak je zaklasyfikować. Czy jest to jeszcze literatura, czy jest to piękna praca graficzna, a może po prostu małe dzieło sztuki. Tak właśnie jest w przypadku książek autorstwa Ewy i Pawła Pawlaków, wydawanych w Naszej Księgarni. Bacznie obserwowałam na fanpage'u pana Pawła Pawlaka  pracę przygotowawcze do jej powstania. Już wtedy byłam pełna podziwu dla skrupulatności, dokładności wykonywaniu potrzebnych eksponatów. Później efekty zobaczyłam właśnie w tym atlasie


Już wtedy byłam pełna podziwu dla skrupulatności, dokładności wykonywaniu potrzebnych eksponatów. Później efekty zobaczyłam właśnie w tym atlasie. Ryjówka, lis, zając są przedstawione dzieciom w formie pięknego modelu, wspaniałej mini rzeźby lub namalowane przez pana Pawła. Z kolei prace pani Ewy to coś tak miłego dla oka, że nie dziwię się dzieciom, że nie tylko im się podobają ale tak długo potrafią o nich opowiadać. Dobór tkanin, wzorów, minimalne uzupełnienie graficzne, wszystko to tworzy przecudnej urody kolaże. Trzeba również podkreślić, że prace Hani są również bardzo interesujące. Z założenia atlas ma dotyczyć zwierząt z którymi możemy mieć do czynienia na co dzień, takich mieszkających niedaleko naszego domu. Również mieszkańców ogrodu takich jak ślimak winniczek, kret, którego robotę często widzimy na trawnikach, jeż, rzęsorek, o którym szczerze do tej pory nie miałam pojęcia, zając i wszystkie te zwierzęta , które tak naprawdę możemy spotkać nieopodal domu. Krótkie ale treściwe informacje o nich, ciekawostki, pewne sympatię autorów, wszystko to łącznie ze stroną graficzną tworzy naprawdę bardzo interesującą i wartościową całość.

Twarde strony pomogą w przeglądaniu tej książki przez wiele, wiele razy. Jestem przekonana, że zwróci ona uwagę nie tylko najmłodszych ale właśnie my dorośli będziemy nią również zafascynowani, Podoba mi się bardzo to, jak autorzy poważnie podchodzą do młodego czytelnika. Tu wszystko jest tak dopracowane, że faktycznie nie za bardzo jest do czego się przyczepić. Może ktoś powie, że wybór zwierząt jest nazwijmy to stronniczy, innemu się może nie będzie podobać szata graficzna, ( tak, czytałam już takie opinie), zwrócić trzeba jednak uwagę na ogromną pracę, która została w przygotowaniu tej książki włożona. Ja jestem pod ogromnym wrażeniem i z całego serca polecam ją przedszkolakom jak i wszystkim pozostałym.

niedziela, 29 września 2019

Dusia i Psinek-Świnek. Dzień Niegrzeczniucha - Justyna Bednarek


   „Dusia i Psinek-Świnek” to seria przeznaczona dla dzieci w wieku przedszkolnym. W poszczególnych tomach autorka sprytnie przemyca ważne problemy związane zarówno z emocjami jak i środowiskiem w taki sposób, że są one bezbłędnie przez dziecko rozumiane. Tym razem porusza problem złości. Dusi nie mieści się w głowie to, że jej mama może się tak irytować i być tak zła tylko z tego powodu, że niespodziewanie przyjeżdża jej brat. Mało tego, okazuje się, że niekoniecznie była grzeczna w dzieciństwie. Mama z odwiedzin brata jest wyraźnie niezadowolona i daje to odczuć nie tylko jemu lecz również Dusi. 

 Jak można tak bez zapowiedzi! Co prawda faktycznie, wujek ma dość postrzelony charakter, co chwilę albo coś rozsypuje albo rozbija. Dusi jednak jest smutno bez codziennego, porannego rytuału – gligania w piętę i kompletnie nie rozumie skąd taka złość u mamy. Nawet tata chowa się w łazience przed jej gniewem.

 Autorka usiłuje oswoić dzieci z tym uczuciem ponieważ każdy, wcześniej czy później go doświadcza. Lepiej zawczasu wiedzieć, jak nad nim zapanować lub chociaż zredukować jego negatywne skutki. Ilustracje Marty Kurczewskiej bardzo dobrze obrazują emocje, które wtedy mogą nami zawładnąć.

Opowieści o Dusi, jej rodzinie i przyjaciołach w przedszkolu, to lektura pełna trudnych treści lecz zawsze podpowiadająca pozytywne rozwiązania.
I o to właśnie chodzi, żeby doświadczać nie tylko tego co przyjemne, ale umieć wyciągnąć wnioski.
Dusia i Psinek- Świnek to bohaterowie bacznie obserwujący otaczający ich świat. Przedszkolaki szybko się z nimi utożsamiają, dlatego seria ta będzie świetnym uzupełnieniem np. wieczornych rozmów. Warto ją wyszukać w gąszczu nowości wydawniczych dla dzieci.

piątek, 27 września 2019

Figiel i Psikus. Między nami chochlikami - Wojciech Widłak

  Gdy tylko wzięłam tę książkę do ręki, jeszcze zanim ją przeczytałam, kompletnie straciłam głowę dla ilustracji Elżbiety Wasiuczyńskiej. Delikatne, pastelowe kolory,wydawałoby się, że nie będą przyciągać wzroku. Ile się jednak na nich dzieje, ile jest w nich delikatności! Subtelne, niezwykle sympatyczne, fantastycznie zilustrowały tekst, za który tym razem wzięłam się w następnej kolejności. I bardzo dobrze, bo dzięki temu historie o dwóch chochlikach nabrały dużej autentyczności.

 Smutek Figla jest jak najbardziej prawdziwy a ogromny lęk Psikusa przed stonogami możemy sobie z łatwością wyobrazić. Przede wszystkim są to opowieści o prawdziwej przyjaźni, zrozumieniu, a wszystko dzieje się w scenerii leśnej codzienności. Któż z nas nie miał do czynienia ze strasznym potworem, który nam złośliwie ubrania w szafie zwężał? Na niejednego też deszcz wpływa melancholijnie, a wiosna staje się bodźcem do próbowania własnych sił w poezji. Najważniejsze jednak, że jest koło nas ktoś, zarówno w dobrych jak i trudnych sytuacjach.


  Figiel i Psikus to chochliki pełne ludzkich cech, lecz mało wyrażające swoje uczucia. Troszkę zamknięte w sobie, niepewne swoich wartości przez co traktuje się ich jak bohaterów ogromnie prawdziwych i nie sposób ich nie polubić.
Książeczka ta wspaniale może posłużyć jako pomoc biblioterapeutyczna zarówno w przedszkolu jak i pierwszych klasach szkoły podstawowej.
Miłym dodatkiem do opowieści są łamigłówki; labirynt gdzie musimy pomóc Psikusowi znaleźć drogę do Figla i strona pełna różnorakich kotów, wśród których ukrył się Apsik.
Ogromnie sympatyczna lektura, zdecydowanie polecam.

niedziela, 18 sierpnia 2019

Żółwik z oceanu. Tuli Tuli opowiada, kto gdzie mieszka - Zofia Stanecka

 

    Każdy kto ma w domu małego czytelnika, na pewno spotkał się z serią o małej Basi. Od paru lat jest to jedna z podstawowych lektur dla przedszkolaków, w każdym tomie mała bohaterka przeżywa ciekawą przygodę albo poznaje nowe miejsca. Autorką tych właśnie historii jest Zofia Stanecka. W tej chwili proponuje nam nowy cykl pod tytułem „Tuli Tuli opowiada kto gdzie mieszka”.
Tym razem przyjazny duszek zaprasza nas w głębię oceanu. Poznajemy małego żółwika, jego cały cykl rozwojowy i miejsce zamieszkania. Książka jest pięknie wydana, kolorowe ilustracje Magdaleny Kozieł - Nowak w pięknych barwach przedstawiają naturalne środowisko małego bohatera. Twarde strony pozwalają czytelnikom na wielokrotne ich oglądanie i dotykanie niekoniecznie czystymi paluszkami. W oceanie jest pięknie ale jest również niebezpiecznie. Mały żółwik niejednokrotnie musi umiejętnie się ukryć, by samemu nie być zjedzonym przez innych mieszkańców. Treść zawiera dużo ciekawostek, poznajemy różne gatunki żółwi, na przykład żółwie zielone żyją około 80 lat ale niektóre mogą dożyć ponad 100 lat, a morskie wykluwają się na lądzie ale większość życia spędzają w otwartym morzu. Najgorsze jest to, że wszystkie żółwie morskie są zagrożone wyginięciem a największym ich wrogiem jest właśnie człowiek, który nie tylko zanieczyszcza ocean ale całe środowisko.

Duszek Tuli Tuli to budząca sympatię postać. Wróżę tej serii ogromną popularność, dzieci bardzo lubią opowieści tego typu i przywiązują się do głównych bohaterów. Kto wie, co ma w planach na przyszłość, w którym kierunku uda się w podróż? Kogo spotka na swojej drodze? Komu będzie towarzyszył?
Piękna, barwna lektura przykuwa uwagę, krótkie, konkretne wiadomości łatwo można przyswoić. Dzieci w wieku przedszkolnym na pewno będą zachwycone. Polecam!



sobota, 17 sierpnia 2019

Co tam słychać, czyli dziwne dźwięki z głębi ciała - Artur Gulewicz, Marta Maruszczak

 
 
  Dzieci absolutnie nie krępują się wydawanymi przez siebie dźwiękami. Czy to jest kichanie, kaszel czy burczenie w brzuchu, traktują to jako rzecz naturalną. Zasypują nas pytaniami, skąd takie odgłosy się biorą. Ta książka będzie dla nich swoistym vademecum na te tematy. Ciekawie, zabawnie ilustrowana, odpowie na nurtujące pytania najmłodszych, dlaczego mamy czkawkę i skąd wydobywają się nasze gazy, i dlaczego często po jedzeniu odbija się nam. Autorka bardzo skrupulatnie i poważnie podeszła do tematu, przedstawia całą drogę, wszystkie etapy powstawania pewnych naturalnych odgłosów. Wiadomości są krótkie, zwięzłe i przejrzyste, urozmaicone ciekawymi doświadczeniami. Dzięki temu bardzo łatwo jest zrozumieć zachodzące w naszym ciele procesy. Mało tego, można przy tym świetnie się bawić. Taką naukę przyswaja się zdecydowanie szybciej. Czy zwierzęcy organizm funkcjonuje podobnie jak ludzki? Dlaczego bije serce? Kiedy się śmiejemy i czy zwierzęta też odczuwają radość?

  
Tego typu publikacje nie tylko zwiększają wiedzę lecz również mogą stać się motorem do pogłębiania tajników funkcjonowania ludzkiego ciała. Porządna, twarda oprawa, ciekawa szata graficzna to dodatkowe atuty tej książki.
Mimo, że adresowana do młodego czytelnika, przykuwa uwagę również dorosłych. Świetnie bawiłam się podczas czytania, i przyznam, że o wielu faktach w niej zawartych nie miałam pojęcia np. że powietrze wystrzeliwane z nosa podczas kichania pędzi z prędkością 200 km na godzinę lub, że co trzeci człowiek kicha, gdy popatrzy na słońce. Dlaczego mózg wydaje wtedy takie polecenie?
Świetna, zabawna ale mądra książeczka. Warto przeczytać.


piątek, 16 sierpnia 2019

Wariat na wolności. Autobiografia - Wojciech Eichelberger

          

                         "Autobiografię piszą z reguły ci, którzy mają słabe widoki na to, że ktoś, kiedyś zechce zadać sobie trud pisania o nich biografii"

   Wojciech Eichelberger na propozycje napisania autobiografii z początku odpowiadał negatywnie. Argumentował to między innymi tym, że tworzenie opowieści o sobie uważa za stratę czasu i że w autobiograficznej narracji ludzie kłamią i konfabulują w celu pozytywnej kreacji wizerunku. Życie innych z reguły fascynuje ludzie, a gdy bohaterem jest osobą znana jak i w jakiś sposób niepokorna, to z jeszcze większym zainteresowaniem sięgają po ich biografie. Jak wiadomo mamy mały wpływ na to skąd pochodzimy, kim byli nasi przodkowie. Autor już od dzieciństwa miał problem ze swoim nazwiskiem, dla jednych był Niemcem, dla i innych Żydem lub Austriakiem. Polak z takim nazwiskiem to mało możliwe i z tej właśnie racji w szkole wielokrotnie musiał używać do argumentacji niekoniecznie głowy. Gdy dorastał, sam postanowił w gąszczu nazwisk odnaleźć swoje drzewo genealogiczne. I muszę stwierdzić, że część poświęcona właśnie tym poszukiwaniom jest przygotowana z ogromna skrupulatnością i pietyzmem. Ogromna wielonarodowość, ciekawe postacie zwłaszcza kobiet, tworzą opowieść, która ubarwia karty historii zarówno terenów zaborów jak i tych wolnych od ciemiężcy. Na tę autobiografię oprócz wspomnień autora i ciekawych fotografii, składają się również przeprowadzone z nim wywiady. Zdecydowanie odsłaniają oblicze jednego z najlepszych terapeutów. Okazuje się , że i sam korzystał z metody Hellingera, która w jakiś sposób rozjaśniła mu relację z najbliższymi. Niepokorny nastolatek, hipis, buddysta, wspomina czasy trudne zarówno z powodów rodzinnych jak i politycznych w sposób ogromnie ciekawy i przystępny. Jego sprawiedliwa lecz i lekko zadziorna dusza niejednokrotnie przysparza mu problemów. Przeciwnik komercjalizacji, zwolennik indywidualnego podejścia do problemów, coach, nade wszystko ceni osobistą pracę nad sobą. Nie ukrywa swoich błędów, stara się je przeanalizować, wyciągnąć wnioski. Szczerze pisze o osobistym życiu, zarówno porażkach jak i pewnych zwycięstwach. Wiedza psychologiczna nie zawsze pomaga w trudach codzienności, świat, jak i reakcje ludzkie często potrafią zaskoczyć. Taka swoista lekcja dla każdego czytelnika, nawet jak jesteśmy na coś przygotowani, nie możemy być tego pewni.
Bardzo dobra, lektura, która pozwala również na bezpośrednią pracę nad sobą. Warto podpatrzeć jak żyją, jak spostrzegają świat inni i wyciągnąć osobiste wnioski. Polecam.

niedziela, 11 sierpnia 2019

Lilana - Małgorzata Strękowska-Zaremba

    Lilana wydaje się pięknym miejscem do zamieszkania. Po głośnej, szarej Warszawie, jawi się jako prawdziwy zakątek z bajki. Wspaniałe krajobrazy, serdeczni ludzie tworzą wprost wymarzony raj. Rodzina Natalii buduje tutaj piękny, szklany dom, tak, żeby było w nim pełno światła. Jej mama jest artystką, maluje obrazy, dlatego to miejsce wydaje się jej niesamowicie twórcze i szczęśliwe. Z zapałem sadzi kwiaty i zioła, urządza mieszkanie.
Natalia boi się troszkę nowej szkoły, żałuje, że nie będzie mogła widywać przyjaciółki Kasi, z którą znają się od przedszkola a pozostaną im tylko wirtualne rozmowy. Na szczęście szybko poznaje Anielę, okazuje się, że będą chodzić do tej samej klasy. Lilana wydaje się być wspaniałym miejscem, tata może pracować w swoim gabinecie, mama malować w pracowni, mały braciszek szybko zyskuje nową opiekunkę, sympatyczną Panią Różę jednak dziewczynka cały czas czuje dziwny niepokój. Potęgują go  pojawiające się jej niesamowite ćmy, co staje się powodem zazdrości Anieli. Dlaczego ?
Poprzednie książki Małgorzaty Strękowskiej- Zaremby przeczytałam z zapartym tchem, myślałam, że po „ Domu nie z tej ziemi” który wywarł na mnie ogromne wrażenie, jej proza nie zaskoczy mnie tak łatwo i nie wzbudzi tylu emocji. Jednak znowu jestem pod dużym wrażeniem tekstu, który na dodatek zostawia nas z wieloma niewiadomymi. Czytelnika czeka podróż przez krainę pełną głębokich uczuć, marzeń, emocji i lęków.
Jakże ważne jest nasze wspomnienie dzieciństwa, jak ogromny wpływ na nas ma przeszłość. Natalia nie może zapomnieć o jednej chwili, o pozostawieniu jej, o poczuciu ogromnego strachu i odrzucenia.
Czy tylko przeniosła tamto uczucie w teraźniejszość, czy faktycznie, to co widzi i czuje, dzieje się naprawdę ?
Ktoś powiedział, że rodzina kształtuje na całe życie i nie można mu nie przyznać racji. Natalia to odczuwa ogromnie boleśnie.
Lilana” to opowieść o ogromnej tęsknocie za miłością rodzicielską, poczuciem bezpieczeństwa, do tego, by stać się widocznym dla naszych bliskich.
O tym, jak bardzo często walczymy ze swoimi myślami, przekonaniami.
Natalia nie daje się zwieść pozorom, pragnie być realnie kochana przez najbliższych. Opowieść ta zawiera wiele elementów fantasy wspaniale poplątanych z rzeczywistością, pełna jest pękających serc zarówno w ciałach lalek jak i tych ludzkich. Przepełniona jest ogromna nostalgią, sentymentalizmem ale też pełno w niej wyrzutów, złości na obecny świat. Autorka prowadzi nas po meandrach ludzkiej duszy w sposób znakomity. To absolutnie nie jest powieść tylko dla młodego czytelnika, przeciwnie, to my, dorośli powinniśmy poznać jej treść. To my budujemy taki świat.
Czy na mapie świata istnieją takie miejsca, z pozoru szczęśliwe a pełne obojętności, wewnętrznego krzyku, destrukcji z zanikającym drogowskazem ku nadziei?
Wspaniała galeria postaci, krajobrazów, to dodatkowe plusy tej powieści. Historii, która mnie zasmuciła ale również wskazała pewnie kierunek postępowania. Pełnej bólu, z lekko otwartym lufcikiem na nadzieję.
Z jednym tylko absolutnie się nie zgadzam. W poprzednich powieściach pani Małgorzaty Strzałkowskiej- Zaręby ilustracje, które wspaniale oddawały ich klimat wykonał Daniel de Latour. Tutaj mamy tylko projekt okładki jego autorstwa. Ogromnie jego ilustracji w tym wydaniu mi brakowało.
Panie Danielu dlaczego, dlaczego ich nie ma??
Jeżeli chcecie poznać sekrety tajemniczej osady, w której ćmy z oszronionymi skrzydłami wskazują drogę a wypalane przez kobietę z mgły, gliniane serca pękają z żalu, sięgnijcie po „Lilanę”, opowieść o życiu w trzech wymiarach. Zdecydowanie warto.

sobota, 3 sierpnia 2019

Eri czarodziejka - Jacek Inglot


   Z Eri miałam już przyjemność poznać się, w pierwszym tomie opowieści pt."Eri i smok" . Pięknie przedstawiony, baśniowy świat ogromnie przypadł mi do gustu, dlatego z przyjemnością sięgnęłam po kontynuację. Eri pilnie kontynuuje naukę czarów. Marusza jest wymagającą nauczycielką lecz również osobą cierpliwą i przyjazną. Dziewczynkę nudzą nazwy ziół lecz stara się zapamiętać wszystko jak najlepiej. Niespodziewanie jednak Marusza zostaje wezwana do Zamku Magów. Jaki jest tego powód? Eri dogląda domu czarownicy i pomaga rodzinie. Pilnuje braciszka, gotuje, ćwiczy zaklęcia. Jednak nie dane jej wyspać się i odpocząć. Spotyka ja ogromną tragedia. Podstępne Południce wykradają jej braciszka. Trzeba szybko ruszać ma pomoc by zdążyć przed zamienieniem go przez wiedźmę w wilkoczłeka. Mała Eri nie zastanawia się ani przez chwilę. Wie, że musi wyruszyć na poszukiwania. Ogromne poczucie winy i smutek przytłaczają ją.
Bardzo podoba mi się forma tej opowieści. Pięknie prowadzona narracja, mnóstwo baśniowych elementów, drobiazgowe, klimatyczne ilustracje Anity Graboś, tworzą opowieść na pograniczu fantasy. Oprócz złej wiedźmy spotkamy tutaj chochliki, skrzaty, rusałki, Borowego - stróża lasów i mnóstwo innych ciekawych postaci. Będziemy mieć do czynienia z przepowiedniami, czarami, walką ze złem. Czy autor pozwoli by dobro zwyciężyło? Czy głównym bohaterom wystarczy siły by odzyskać małego Miszę? Kim tak naprawdę jest bajarz Miko?
Coraz rzadziej można przeczytać baśń, która by nie powielała pewnych schematów. Tutaj autor postarał się byśmy byli zaskakiwani. Jeżeli wasze dzieci lubią tego typu literaturę, to warto podsunąć im historie o Eri, małej, dzielnej dziewczynce, która nie tylko marzy o tym by zostać czarodziejką, lecz pilnie uczy się, by posiąść jak największą wiedzę. Najważniejsze jednak jest to co nosi w sercu- miłość do braciszka i odpowiedzialność za niego.
Lojalność, osobista odwaga, prawdomówność, to wartości jakże ostatnio poszukiwane. Miejmy nadzieję, że dzieci nie będą poznawać je tylko z bajek. Polecam.






Atlas miast Polski - Anna Garbal, Anna Rudak


     Polska to kraj w wieloma pięknymi zakątkami. Tak naprawdę w każdym jej miejscu, można spotkać coś fascynującego, zarówno dla pasjonata historii jak i miłośnika przyrody. Chcąc przybliżyć dzieciom o niej wiedzę warto sięgać po dobrze, komkretnie pod ich kątem przygotowane pozycje. To wydanie zdecydowanie przyciąga uwagę swoją szatą graficzną. Kolorowa, twarda oprawa zapowiada interesującą treść. Na początku widzimy kontury Polski z zaznaczonymi województwami. Każde z nich ma swoje główne miasto, na którym skupiają się wiadomości, co tam możemy zobaczyć interesującego, zarówno dla dzieci jak i dla nas, dorosłych. Barwne, ładne ilustracje przybliżają występujące tam obiekty i atrakcje. Dowiemy się również o zwyczajach i tradycjach danego regionu. I tak np.w województwie podkarpackim jednym z głównych miast jest Rzeszów. Znajdują się tam ciekawe muzea: mleczarskie XIX w. i Skarbów Matki Ziemi, gdzie można podziwiać piękne eksponaty minerałów. Nie miałam pojęcia, że tutejszym przysmakiem są kacapoły, a jako miłośnik ciasteczek z ciekawością spróbuję amoniecków. Dzieciom na pewno przypadnie do gustu multimedialna fontanna.


Z kolei województwo lubuskie i reprezentująca je Zielona Góra, pełne jest winnic. Myślę, że nie tylko dzieci miło spędzą czas w skansenie kolejowym w Parku Kolei Szprotawskiej. Miłośnikom historii można polecić wieżę Głodową z XV wieku, w której było więzienie. Z kolei Filharmonia Zielonogórska zaprasza wszystkich melomanów. Autorzy proponują między innymi wyjazd do Wrocławia, Gdańska, Cieszyna czy Koszalina. Kolorowe duże karty przyciągają oko, pomagają w zapamiętaniu lokalnych atrakcji. Krótkie, konkretne informacje zadowolą najmłodszych, dla starszych mogą stać się pretekstem do poszerzenia swojej wiedzy. Książka ta nie tylko przed wakacjami może stać się inspirującą lekturą dla całej rodziny . Zdecydowanie polecam

czwartek, 1 sierpnia 2019

Szczygły - Beata Ostrowicka

                                                 
   Ciele- czy w takiej miejscowości może wydarzyć się coś ciekawego? Co może być tutaj interesujące?
Zojka bardzo lubi to miejsce, po śmieci mamy, mieszka tu razem z babcią Jagoda. Dziewczynka uwielbia rośliny i zwierzęta, traktuje je jak osoby, które rozumieją co się do nich mówi, czują i czasem również cierpią. Jej długoletnia przyjaciółka oddaliła się od niej. Cały świat przesłania jej kolega z klasy, Filip. Zajęta własnymi uczuciami, nie ma już czasu dla Zojki, której coraz bardziej doskwiera samotność. Na szczęście praca w przytulisku dostarcza jej sporo radości. Tym bardziej, że przybyły do niego piękne szczygły, które ktoś chciał sprzedać. Te ptaki, będące u nas pod ochroną, pięknie śpiewające, stały się łakomym kąskiem dla handlarzy.


"Szczygły" to opowieść o tym, jak trudno przeciwstawić się pewnym narzuconym normom, jak ogromną rolę ma na nas wpływ rodziny, przywiązanie do niej. Jak ważne jest dla nas to, co robią i jak zachowują się nasi najbliżsi. Igor, również pracujący w przytulisku wydaje się być ponurakiem. Nikt nie ma pojęcia o tym jak trudne przechodzi chwile. Na szczęście ma sojusznika i przyjaciela w osobie mamy a później Zojki. Niestety jego brat, szukający łatwego zarobku, unikający jakiejkolwiek pracy staje się dla niego coraz większym wrogiem. Autorka ukazuje tę toksyczną zależność bez jakichkolwiek niedomówień. Czy my sami potrafimy być wierni naszym poglądom, czy dla dobra i spokoju innych, potrafilibyśmy zrobić coś zupełnie niezgodnego z naszymi zasadami? Czy czujemy się winni, gdy stanie się coś złego osobie, której nie najlepiej życzyliśmy?
Warto odwiedzić miasteczko Ciele chociażby również dla interesujących postaci. Pani Karolina, babcia Jagoda, pan Józef i Angela, wydają się osobami z krwi i kości/ Różnorodne ich osobowości, złożone charaktery solidne wzmacniają fabułę. Dodatkowo ciekawe w tonacji ilustracje przyciągają oko.
Jeśli chcecie się dowiedzieć co to jest i na czym polega "czar patyczaka' i od kogo Zojka dowiedziała się jak może pomóc Igorowi. polecam tę niewielka książkę. Nie duża objętością a pełna trudnej codzienności z którą młodzi nie zawsze sobie radzą. Problemów, które ich przerastają. Czas młodości już sam w sobie jest pełen trudów, gdy my dorośli dodamy jeszcze więcej problemów, może się zdarzyć, że młody człowiek sobie nie poradzi. Pamiętajmy o tym.



czwartek, 25 lipca 2019

Zosia z ulicy Kociej. Na wygnaniu - Agnieszka Tyszka


    Ogromnie lubię Zosię, jak też jej całą rodzinę, dlatego z wielką przyjemnością przeczytałam o najnowszych jej perypetiach. Dziewczynce troszkę jest przykro, czuje się dosłownie jak na emigracji ponieważ rodzice, właściwie tata, zadecydowali o rozbudowie ich domku na ulicy Kociej. Każdy miałby swój wygodny pokoik, więcej miejsca dla siebie. Niestety jak to z budowami bywa, zdecydowanie mało która kończy się w terminie. Tutaj dzieje się tak samo, mało tego, stale dzieją się jakieś rzeczy, które przeszkadzają w zamieszkaniu w domku z powrotem.
U dziadka, w Ośmiu Dębach nie jest źle ale bardziej milej jest mieć swój własny kącik w którym człowiek czuje się bezpiecznie A u Dyzia właśnie tak nie jest, mało tego że w nocy grasuje jakiś duch, to przybycie dość ekscentrycznej koleżanki Man wprowadza spory zamęt. Na dodatek kuzyn Zosi najprawdopodobniej jest zakochany i popada w minorowe nastroje.
W tym tomie zdecydowanie już widać, że Zosia już nie jest małym dzieckiem, dorasta, inaczej patrzy na świat, pomoc rodzeństwu .
Obawiam się, że niedługo zakończy swoje opowieści a tę pałeczkę przejmie jej siostra Mania, która mało, że jest wspaniałą narratorką, to również uważną obserwatorką świata.
Wakacje w dworku, pełnym niewyjaśnionych tajemnic do wyzwanie nie lada dla wszystkich jego mieszkańców. Czy poradzą sobie z wizytami nocnego gościa? Jak duże znaczenie ma dla naszej komunikacji i funkcjonowania brak zasięgu w telefonie?


 To co mnie osobiście, bardzo podoba się w całej serii o Zosi, to ogromne ciepło, które przebija z tekstu. Nawet jeżeli są jakieś postacie negatywne, to autorka zawsze stara się dać im swego rodzaju szansę na zmianę oblicza.
Stawianie na rodzinę, swobodę zainteresowań, spostrzeżeń, to zdecydowanie pierwsza rzuca się w oczy. Jeśli dodamy tutaj szereg bardzo ciekawych, nietuzinkowych postaci, to mamy do czynienia z lekturą, którą czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Ciekawostki historyczne świetnie wzbogacają lekturę, dzięki nim czytelnik zmusza też swoje szare komórki do pracy. Tym razem z dużym żalem kończyłam lekturę, ponieważ świetnie wkomponowywała się w mój wakacyjny krajobraz. Polecam !





poniedziałek, 22 lipca 2019

321 superciekawych faktów, które trzeba poznać, zanim się skończy 13 lat - Mathilda Masters

  O czym już może wiedzieć a jaki zasięg wiedzy powinien posiadać trzynastoletni uczeń? Mając w domu właśnie osobnika tego wieku, stwierdziłam. że książka ta będzie świetnym prezentem na koniec roku szkolnego. Nie wymaga całkowitego skupienia, wyizolowania czy też osobnego miejsca, może funkcjonować jako ciekawy przerywnik między przejściem z jednego pokoju do pokoju, czy też tym, czego się nie powinna robić, a mianowicie dodatkiem do posiłku (czytanie w czasie jedzenia). Moje dziecko to zdecydowanie przede wszystkim użytkownik internetu, miałam więc spore obiekcje czy w ogóle książka. która jest skierowana do niego w ogóle zwróci jego uwagę. I tu fanfary, tak zwróciła, i to naprawdę na dłuższy czas. Bardzo ładne wydanie, ciekawe opracowanie tematów o których niekoniecznie trzynastolatek wie, zdarza się, że i czterdziestolatek nie do końca może się wypowiedzieć w danym momencie. Autorzy zamieścili mały komunikat, w którym piszą, że dokonali wszelkich starań w celu zweryfikowania zawartych informacji, jednak nauka podlega nieustannemu rozwojowi i w każdej chwili może ukazać się jakiś dowód przeciwny.
Treść podzielona jest na 12 działów, w szczególności części poświęcone ludzkiemu ciału i planecie Ziemi zawierają najwięcej faktów. Pozwalają one zrozumieć w pełni działanie i współpracę czynników naszego organizmu, jak i ukazują wiele zjawisk zachodzących w przyrodzie.
Autorka tego opracowania jest podróżniczką, jej praca polega na poznawaniu nowych kontynentów oraz krajów, posiada olbrzymią wiedzę na temat zwierząt i roślin. Ilustratorka Louize Perdieus, wielka miłośniczka przyrody, poradziła sobie z zadaniem znakomicie. Rysunki są przejrzyste, niejednokrotnie zabawne i pełne wyrazu. Co dzieje się w mózgu kiedy się śmiejesz, skąd pochodzą najlepsi długodystansowcy, ile razy w ciągu dnia mrugasz okiem- jeśli szukacie między innymi odpowiedzi na takie pytania, śmiało możecie sięgnąć po ten zbiór faktów. Dostarczy mnóstwa informacji z wielu dziedzin a wiadomości często są zaskakujące. Czy mamy wiedzę 13-latka? Warto się przekonać.



niedziela, 21 lipca 2019

Przygody Alicji w Krainie Czarów -Lewis Carroll




 Gdy byłam dzieckiem, opowieść o Alicji nieszczególnie przypadła mi do gustu. Do ponownego poznania jej historii dorosłam w czasach licealnych, i wtedy ta lektura sprawiła mi już naprawdę bardzo dużą przyjemność. Wcześniej bałam się Kapelusznika, czułam odrazę do Królowej, Bliźnięta mnie odstraszały i żal było mi Królika, który wydawał mi się najbardziej uwięzionym. Nie lubiłam połykać lekarstw i współczułam Alicji, że co jakiś czas, musi pić nieznane, niedobre mikstury. Do prozy Lewisa Carrolla trzeba dorosnąć, by w pełni ocenić i porównać niuanse w tekście, jego zależności i tak naprawdę również przesłanie. Wydania „Alicji w Krainie Czarów” począwszy od tych klasycznych, po stricte dla małych dzieci tzw. disneyowskie, zawsze są tymi, po które sięga duża liczba czytelników bez względu na wiek.W tym wydaniu, dużym plusem są ilustracje. Myślę, że będą one interesujące nie tylko dla miłośników Muminków. Ogromnie byłam ciekawa, jak twórczyni tych przemiłych stworków Tove Jansson, poradzi sobie ze złożonością „Alicji w Krainy Czarów”.


   Można stwierdzić, że jest to wydanie zdecydowanie kolekcjonerskie, ponieważ twarze i postaci bohaterów są ogromnie charakterystyczne dla pióra czy też kreski jej autorki. Obojętne, pastelowe czy czarno- białe, ogromnie są klimatyczne. Razem z tekstem stanowią lekturę, po którą naprawdę warto z powrotem sięgnąć. Podstęp, kara, złość, nienawiść to przecież uczucia, które towarzyszą niejednemu przez całe życie. Ucieczka przed podejmowaniem życiowych decyzji, szukanie wyjść z trudnych sytuacji innych niż proponowane, nieodwieczna walka dobra ze złem, to tylko nieliczne tematy tej małej książeczki. Jej ogromna ponadczasowość przypomina o tym, że tak naprawdę najważniejsze są nasze osobiste odczucia i wygrane bitwy z samym sobą.
Gdy sięgamy po klasykę, często wydaje nam się ona nieco archaiczna czy też nie do końca zrozumiała. Lewis Carroll zdecydowanie swoją myślą gał naprzód. Wakacje to świetny czas by powrócić do dawnych lektur. Polecam.


środa, 17 lipca 2019

Złodzieje snów - Małgorzata Strękowska-Zaremba

   

      Ogromnie lubię, gdy książki dla młodego czytelnika mają w sobie ukryte treści, które są równie ważne dla dorosłych. Po przeczytaniu”Domu nie z tej ziemi” Małgorzaty Strękowskiej- Zaremby już widziałam, że będę bacznie obserwować, kiedy ukaże się jej nowy tytuł. Ogromnie ucieszyłam się, że Nasza Księgarnia wznowiła poprzednią jej książkę „Złodzieje snów”. Sam tytuł brzmiał intrygująco a okładka zdecydowanie przyciągała moją uwagę.
Małżeństwo rodziców małe Basi przechodzi kryzys, tata wyprowadza się, mama milczy To wcale nie jest bajka. Cały dom zaczyna żyć innym życiem, można usłyszeć poprzez panującą ciszę krzyk przedmiotów, wielki ból. Dzieci nie rozumieją takich sytuacji, czują się im winne. Żyją jak wielkim pudełku, w ogromnym balonie, bez powietrza. Na dodatek małej Basi zginęły sny, odkąd odszedł tata nie może zasnąć. Co wieczór ma nadzieję, że przyjdą do niej z powrotem, nie pomaga karta kredytowa taty, jego obecność, bajki mamy - bo to nie jest bajka. Wzajemne obwinianie się rodziców jeszcze bardziej pogarsza sytuację. Starszy brat Basi, Bartek odkrywa, że najprawdopodobniej sny ukradły francuskie skrzaty, dlatego trzeba jak najszybciej jechać do Paryża by spróbować je odnaleźć. Jak przebiegnie związana z tym tajna misja i kto pomoże dzieciom w odzyskaniu snów? Czy Basi w końcu uda się spokojnie zasnąć?

Ta niewielka książeczka ma w sobie tyle bólu, tyle rozpaczy, że aż nie do uwierzenia. Fantastyczne ilustracje Daniela de Latour odzwierciedlają ciężką sytuację oraz te trudne chwile. Rozmawianie z dziećmi, wyjaśnianie im pewnych skomplikowanych relacji to rola rodziców. Co zrobić gdy postawią oni między sobą wielki mur? Dzieci nie są w stanie go przeskoczyć, to, że uda im się wywiercić jakąś dziurkę i popatrzeć przez nią na drugą stronę, to nie znaczy, że rozumieją, że potrafią się z pogodzić z czymś, co zmienia całe ich życie.
To co dla samych dorosłych jest tak bardzo trudne, jak może być łatwe dla dziecka.
„Złodzieje snów” to lektura zdecydowanie ponadczasowa, mądra wskazująca pewien kierunek działania, smutna lecz i dająca nadzieję. Warta zauważenia.



Wiosna, lato, jesień, zima w moich rymach - Wanda Chotomska


   Czy może być piękniejsze wspomnienie z dzieciństwa, niż to, zamknięte w strofach poezji ?
Chyba jestem szczęściarą, bo właśnie takie mam i związane jest właśnie z twórczością Wandy Chotomskiej, której książki towarzyszą mi od dziecięcych lat. Najnowsze wydanie jej poezji to wspaniały skarbiec, bogactwo kolorów, nastrojów pór roku. Każda z nich opisana jest przez autorkę najwspanialszymi barwami, tym co dla niej szczególnie charakterystyczne, oraz ważne w naszych wspomnieniach nie tylko z dzieciństwa. To cały rok zamknięty w subtelnych wersach pełnych również humoru i muzyki. Gdy zamkniemy na moment oczy nie sposób nie wyobrazić sobie np.wiosennego powiewu wiatru czy też jesiennego, szeleszczącego deszczu liści.
Książka jest pięknie, kolorowo ilustrowana przez Ewę Poklewską-Koziełło, której rysunki pełne prostoty doskonale ubarwiają treść.
Każda z pór roku ma swoje nastroje jak i przynosi również wiele atrakcji dla dzieci. Możliwość jazdy na sankach, rowerze czy pływanie, wielka ta różnorodność pozwala na fantastyczna spędzanie czasu obojętne na aurę nie tylko w domu lecz właśnie na zewnątrz.


Poznawanie świata wraz z autorką to ogromnie wzruszające doświadczenie. Prostota wierszy pozwala na szybkie zapamiętanie i słowne zabawy. Osobiście jestem pod wielkim urokiem tej książki, dawno strofy poezji nie przyniosły mi tyle radości. Absolutnie nie ośmielę się oceniać twórczości Wandy Chotomskiej, mogę tylko cieszyć się, ze dane było mi ją poznać. O samej autorce pisze we wstępie jej córka, Ewa Chotomska. To dzięki niej dowiemy się jak lubiła pracować pani Wanda, co wspominała, jak patrzyła na rzeczywistość i jak ważny dla niej był młody czytelnik.
„Wiosna, lato, jesień, zima w moich rymach” to sympatyczna lektura na cały rok. Pełna ciepła, okryje nas kołderką w najzimniejsze wieczory a latem cudownie ochłodzi. Polecam z całego serca.



piątek, 14 czerwca 2019

Ręce ojca - Aleksandra Julia Kotela

   Na pewno wielu z nas, niejednokrotnie w czasie swojego życia, zastanawiało się, skąd tak naprawdę pochodzi i jak szukać swojej prawdziwej tożsamości. Julia dziedziczy w Niemczech po ojcu bar. Obejmując ten spadek, ma nadzieję, że będzie miała możliwość poznać przyczynę śmierci taty, dowiedzieć się czegoś o nim a równocześnie zapełnić lukę w jej własnym życiorysie. Czy znajdzie odpowiedzi na nurtujące ją pytanie, a jeżeli tak, to czy będą one takie z jakimi łatwo się pogodzić?Czy faktycznie przeszłość ma tak wielki wpływ na naszą teraźniejszość i przyszłość?Autorka wprowadza nas w świat bohaterki stopniowo i wcale nie łatwy sposób. To co skomplikowane, jeszcze bardziej stara się przyciemnić. Często dzieje się jednak tak, że zdarzają nam się rzeczy zupełnie niespodziewane, takim jest właśnie uczucie jakim główna bohaterka zaczyna darzyć przyjaciela ojca. Dużo starszy od niej mężczyzna nie tylko wprowadza ją w zawiłości prowadzenia własnego biznesu ale również powoli odkrywa karty przeszłości dotyczące jej rodziny. Czy ten swoisty t swoisty tarot wpłynie na postępowanie głównej bohaterki, czy to czego poszukuje i to co odkryje, będzie tym czego się spodziewała ?
Powieść drogi, z dużą dozą psychologii, pewna poszukiwań, przestoi i nagłych zakrętów, na pewno nie należy do tych, które określamy mianem łatwych, miłych i relaksujących. Tutaj autorka pośrednio zmusza czytelnika, do zanurzenia się w świat, który z początku pełen chaosu, powoli kształtuje się i staje się niekoniecznie takim, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Prywatne śledztwo głównej bohaterki jest również poszukiwaniem własnego ja, odkrywaniem rodzinnych tajemnic, które głęboko skrywane miały nigdy nie zostać jej ujawnione. Zapamiętane ręce ojca, są nie tylko dziecięcym wspomnieniem lecz swego rodzaju cząstką tożsamości.
  Ogromnie lubię kiedy powieść ma niejedno dno a bohaterowie wydają się ogromnie prawdziwi. Chociaż autorka proponuje nam nielekką lekturę, która wydaje się momentami nie do końca spójna to warto zmierzyć się z tą historią, ponieważ jest jak życie. Zaskakuje, zdumiewa, momentami przytłacza. Na pewno jednak zmusza do refleksji nad tym, jak często poszukanie tożsamości potrzebuje puzzlowego jokera, który pozwoli na dowolną interpretację. Polecam.